16 maja 2013

Remont łazienki = przerwa w życiorysie

Miesiąc. Cały miesiąc. Pamiętam tylko, że ciągle myłam podłogę, liczyłam nielicznie przybywające kafelki i żyłam nadzieją, że w końcu się wykąpię u siebie.
Minusy:
- brak wody (czasami)- przeszłam kurs "jak ugotować zupę bez wody",
- brak hmm... miejsca, gdzie załatwiamy podstawowe potrzeby fizjologiczne, drewniana budka z serduszkiem nie wchodziła w grę,
- brak podłogi albo jej pojawienie się w stanie półciekłym (a remont objął też przedpokój)-  na szczęście mieszkamy na parterze, a jesienią zmieniliśmy okno na okno balkonowe,
- brak intymności- nawet na dzieci nie można sobie pokrzyczeć bez świadków ;)
- kurz, smród, bród i ubóstwo (ubóstwo, bo wyskoczyłam nawet z pieniędzy, których nie miałam, koleżanka moja miała rację twierdząc, że koszt remontu to tyle, ile sobie wyliczysz + 1/3)

Plusy:
- zacieśniłam kontakty z koleżanką, u której kąpaliśmy się ,
- wzrosła potrzeba uprawiania sportu, dodam, że pływania- w tej sytuacji to chyba zrozumiałe :)
- MAM ŁAZIENKĘ!!! (nowiutką, czyściutką, śliczniutką, pachnącą i w ogóle łał!)